Koniec nieodpowiedzialności urzędników?

Urzędnicza biurokracja od lat uprzykrza życie osobom fizycznym, spółkom i innym podmiotom prowadzącym działalność gospodarczą.

W ostatnich latach znacznie nasiliła się złość obywateli wobec polskiej biurokracji i wobec prawa nie przewidującego żadnych kar dla urzędników, którzy wydali błędną decyzję, niesłusznie odrzucali wnioski klientów lub przez swoje niechlujstwo oraz upór doprowadzali do bankructwa firm i osób indywidualnych. Polski rząd od miesięcy zapowiada wprowadzenie odpowiedzialności urzędników za czyny i decyzje podejmowane w trakcie pełnienia służbowych obowiązków.

Być może wreszcie doczekamy się zmian! Jeśli w życie wejdzie ustawa, która  jest już szykowana w poselskich gabinetach to: urzędnik, który wydał decyzję naruszając prawo będzie musiał zapłacić za swój błąd nawet równowartość 12 pensji, a jego przełożony, jeśli nie zawiadomi samodzielnie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa ze strony swojego pracownika – może pójść do więzienia na 3 lata.

Euforia? Na pierwszy rzut oka tak, ale jeśli dokładniej przyjrzeć się sprawie, to okaże się, że nawet jeśli ustawa wejdzie w życie, to wcale nie oznacza nagłej poprawy sytuacji. Urzędnicy już ostrzegają, że staną się przez to bardziej „skrupulatni”, a więc czas oczekiwania na jakąkolwiek ich decyzję znacznie się wydłuży, a sprawy, które dziś trwają kilka tygodni teraz potrwają nawet kilka lat. W końcu urzędnik będzie musiał sprawdzić wszystko, zanim własną pieczątką i podpisem zagwarantuje komuś pozytywną lub negatywną odpowiedź. Skoro błędy będą karane – urzędnik skupi się na czynnościach znacznie uważniej. Efekt? Skutki mogą być gorsze, niż przypuszczamy.