Izera – opóźnienia w realizacji projektu polskiego elektryka

Sylwetka nowoczesnego samochodu typu SUV

Izera ekscytuje wielu fanów motoryzacji, ponieważ daje szansę na to, iż Polska ponownie będzie produkowała własny samochód. Tym razem byłby to elektryk. Jednak to nic dziwnego w czasach, gdy coraz wyraźniej widać, że lata życia silników spalinowych są już policzone. W przyszłej dekadzie alternatywne napędy będą już dominowały (co wynika chociażby z przyjętych przez UE założeń kompletnego odejścia od produkcji spalinowych samochodów do roku 2035), tak więc auta elektryczne będą bardzo szybko zyskiwały na popularności. Jest to więc doskonały moment, aby spróbować wstrzelić się w trend i wrócić do gry w branży motoryzacyjnej. Temu właśnie ma służyć projekt Izera. Niestety – notuje opóźnienia.

Rozpoczęcie budowy fabryki Izera pierwotnie planowano na 2021, ale później przesunięto na drugą połowę 2022 roku. Jak się okazuje – nawet ten przesunięty termin jest już nierealny.

Za przedsięwzięcie odpowiedzialna jest spółka ElectroMobility Poland (EMP). Fabryka ma powstać pod Jaworznem, na gruntach przejętych od miasta. W tym celu miasto miało utworzyć Jaworznicki Obszar Gospodarczy. I tutaj tym razem tkwi przyczyna opóźnień, ponieważ miasto deklaruje, iż utworzenie JOG będzie możliwe dopiero pod koniec III kwartału 2022, co wynika m.in. z konieczności wymiany terenów z Lasami Państwowymi. Z tego powodu EMP będzie mogło nabyć prawa do gruntów dopiero w 2023 roku. Czyli wtedy też dopiero ruszy budowa fabryki. Biorąc zaś pod uwagę dotychczasowe tempo pracy EMP – postawienie fabryki może zająć im kolejne dwa lata, co nie wróży dobrze całemu projektowi.

Niestety – te administracyjne zawirowania to nie jedyne problemy trapiące spółkę. Jak się okazuje EMP do dzisiaj nie wybrało jeszcze partnera, który dostarczy platformę dla Izery, czyli główny element konstrukcyjny samochodu. Paweł Tomaszek, dyrektor ds. komunikacji i rozwoju biznesu EMP, wyjaśnia, że przyczyną jest wywołane pandemią zerwanie łańcuchów dostaw. Jak wiadomo – w trudnej sytuacji znaleźli się wszyscy producenci samochodów. Nie oznacza to jednak, że projekt Izera zostanie porzucony. Po prostu trzeba będzie nieco zmienić założenia i sposób realizacji. W obecnej sytuacji koncerny motoryzacyjne mają problem z pozyskaniem odpowiedniej ilości komponentów do produkcji własnych aut. Do tego muszą zwiększać produkcję elektryków, ze względu na coraz ostrzejsze wymogi UE. W takiej sytuacji może im zabraknąć i chęci, i możliwości do współpracy z nowopowstającym polskim producentem.

Póki co EMP nie produkuje, ale wydaje. Do końca 2021 roku wydatki zamknęły się w kwocie 69 milionów złotych. Co się udało za te pieniądze zrobić? Zaprojektować linie produkcyjne, opracować koncepcję produkcji dla trzech wydziałów zakładu i logistyki oraz, oczywiście, opłacać 60 osób zatrudnianych przez spółkę. Podana tu kwota jest tylko ułamkiem tego, co rząd zamierza zainwestować w Izerę. Już w pierwszym etapie planuje się wydanie 250 mln zł, a finalny koszt może wynieść nawet 5 mld zł. To spora kwota i entuzjastyczne nastawienie rządu wydawało się gwarancją, że wszystko pójdzie dobrze. Niestety – opóźnienia mają swoje konsekwencje, o czym coraz częściej mówią przedstawiciele branży. Samochody elektryczne przestają być nowinką, stają się coraz popularniejsze, a być może niebawem będą standardem. Wiodący producenci wprowadzają na rynek kolejne modele, wciąż je udoskonalając. Te konstrukcje są nie tylko coraz lepsze, ale też przyzwyczajają się do niech kierowcy. Sentyment klienta ma ogromne znaczenie. Izera, notując kolejne obsuwy terminów, może przegapić moment na wejście na powstający rynek. Część krytyków mówi, że już jest za późno i jeśli nawet za 2 lata polski elektryk zostanie wprowadzony do sprzedaży, będzie odstawał od konkurencji. Poza tym nie będzie w stanie rywalizować o uwagę klientów w bardzo już rozbudowanej ofercie aut elektrycznych.

Mimo tych negatywnych informacji, nadal trzymamy kciuki za Izerę. Polski samochód elektryczny byłby nie tylko urozmaiceniem na rynku, ale też dawałby sporą szansę na wzmocnienie naszej gospodarki i wejście w bardzo perspektywiczny oraz dochodowy rynek pojazdów elektrycznych.

The following two tabs change content below.

Daniel Kurylak

Daniel Kurylak (1976), z zawodu front end developer, z zamiłowania rowerzysta, kolekcjoner znaczków, warszawiak i internauta. Fascynują go nowe technologie oraz wszystko co związane z Internetem. Dni upływają mu na wykonywaniu zleceń, obserwowaniu tego, co się dzieje w sieci oraz pisaniu artykułów.