Turyści nie chcą już do Tunezji

Turyści, którzy planowali urlop w Tunezji – pospiesznie z niego rezygnują. Biura turystyczne uginają się pod liczbą telefonów i zamieniają wycieczki do Tunezji na inne. Rewolucja pogrąży turystykę?

Ostatnie, szalone zmiany nastrojów społecznych w Tunezji doprowadziły do jednego z największych rewolucyjnych ruchów ostatnich lat: obywatele Tunezji zbuntowali się przeciwko rządowi, doprowadzili do  ucieczki nielubianego prezydenta, na ulicach panują zamieszki, dochodzi do walk, rękoczynów i próby wymierzania sprawiedliwości na rządzących na własną rękę. Tunezja – dotąd kraj kwitnący turystyką latem i zimą, przechodzi nagły zwrot, który może ją doprowadzić do bankructwa.

Trudno się dziwić Tunezyjczykom, którzy przy tak wielkiej odwiedzalności ich kraju mieli ogromne bezrobocie, korupcję na wysokich stanowiskach i niski poziom życia fundowany im przez władze, że próbują ten stan rzeczy zmienić. Jednocześnie od razu odbiło się to na turystyce: Europejczycy ani myślą w tej chwili o wyjeździe do Tunezji i w panice zamieniają wymarzoną wycieczkę na inną, byle tylko nie znaleźć się w centrum rewolucyjnych niepokojów. Biura turystyczne na całym świecie wstrzymały sprzedaż wakacyjnych wypraw do Tunezji i oferują klientom inne, zastępcze możliwości.

Słuszna rewolucja obywatelska odbije się więc i na samych rewolucjonistach, bo przez zastój w turystyce kolejni ludzie stracą pracę i źródło utrzymania. Jeśli rządy w Tunezji szybko się nie zmienią i nie dojdzie do stabilizacji – Tunezja może liczyć się z ogromnymi kosztami, jakie przyjdzie jej za tę „akcję” ponieść.