Narkolepsja po szczepionce na świńską grypę

strzykawka

hitthatswitch (Flickr)

Przeciwnicy szczepionek na wirusa grypy dostali nową amunicję – Reuters podaje, że rośnie liczba przypadków narkolepsji wywołanych szczepieniem na wirusa H1N1.

„Po pierwsze nie szkodzić” to jedno z podstawowych przykazań, którymi powinni kierować się lekarze w swojej pracy. Niestety często zdarza im się złamać tę zasadę. Z różnych przyczyn – jedni doszukują się w tym niewystarczającego przygotowania, inni widzą to jako efekt przepracowania i niedofinansowania, są w końcu zwolennicy teorii spiskowych, zakładających, iż przemysł farmaceutyczny i medyczny to branża cynicznie wyciągająca od pacjentów pieniądze, ale niezbyt dbająca o ich dobro. Które z tych wyjaśnień można dopasować do problemów ze szczepionką na świńską grypę? Okazuje się, że mocno promowany przez media i osoby publiczne sposób zabezpieczenia się przed świńską grypą okazał się opłakany w skutkach – rośnie liczba zaszczepionych osób, u których stwierdzono narkolepsję.

Jak podaje Reuters, już u około 800 dzieci stwierdzono narkolepsje po tym, gdy zostały zaszczepione Pandemrixem H1N1, wyprodukowanym przez GlaxoSmithKline w 2009 roku. Szczepionka ta miała chronić przed wirusem świńskiej grypy (H1N1). Liczba zachorowań zapewne zwiększy się, gdy dane na ich temat zbiorą i opublikują kolejne europejskie kraje – obecne statystyki dotyczą głównie Szwecji. W okresie 2009-2010 szczepionka Pandermix została podana ponad 30 milionom ludzi w 47 krajach. W grupie tej nie znalazły się Stany Zjednoczone, które nie dopuściły stosowania tego leku.

Narkolepsja dotyka, zależnie od szacunków, od 200 do 500 osób na milion. Nie znamy sposobów jej leczenia, więc staje się problemem towarzyszącym choremu o końca życia.

[źródło informacji: reuters.com]