Depresja niszczy mózg

depresja uszkadza mózg

juanpg (Flickr)

Lekarze z powodzeniem stosują leki na depresję, jednak w świetle ostatnich obserwacji okazuje się, że nie do końca zrozumieli zasadę ich działania.

Przyjmuje się, że antydepresanty działają, ponieważ podnoszą poziom serotoniny, czyli hormonu odpowiedzialnego za dobry nastrój. Jednak badania profesora Poula Videbecha sugerują, iż najprawdopodobniej ich skuteczność opiera się na czym innym.

Videbach bada mózgi osób dotkniętych depresją. Już wcześniej wiedział, iż choroba ta wywołuje fizyczne zmiany, jednak obserwacje wprawiły go w osłupienie. Okazało się, że niektóre rejony mózgu u osób chorych były mniejsze nawet o 10% niż u osób zdrowych. Co ciekawe, zażywanie leków antydepresyjnych zdecydowanie ograniczało skalę niekorzystnych zmian.

Naukowcy z wielu ośrodków badawczych już od dłuższego czasu podejrzewali, że depresja prowadzi do uszkadzania komórek nerwowych. Wnioskowano to chociażby z faktu upośledzenia funkcji poznawczych o osób chorych. Jednym z wytłumaczeń jest działanie kortyzolu. Hormon ten jest produkowany w przewlekłych sytuacjach stresowych (czyli np. w depresji) i negatywnie działa na komórki nerwowe  m.in. z hipokampu  – powoduje zanikanie ich wypustek, co prowadzi do atrofii tychże komórek.

Fizyczne zmiany w mózgu wywołane depresją są powodem, dla którego leczenie tej przypadłości nie może ograniczać się do przywracania równowagi neuroprzekaźnikowej. Niezbędne jest stymulowanie produkcji nowych komórek, które zastąpią te zniszczone. Powstaje więc potrzeba wdrożenia nowych leków. Być może jednym z nich będzie ketamina – dotychczasowe badania dowiodły, że stymuluje ona odnowę połączeń między synapsami. Co ciekawe, niewykluczone, że do łask wrócą elektrowstrząsy, jako że przywracają prawidłową pracę mózgu i pobudzają tworzenie nowych neuronów.

[źródło informacji: newsweek.pl]