Dzień Wszystkich Świętych – i nowe pomysły na biznes przy grobach

Biznes można rozkręcić wszędzie, gdzie znajdziemy odpowiedni rynek zbytu. Szczególnie opłacalne będzie to w miejscach wyjątkowo tłumnych. Czy cmentarze są na to odpowiednim miejscem?

Klimatyczny, niezwykle sentymentalny dzień Wszystkich Świętych powoli zmienia się w prężnie działający biznes. Przez lata zarabiali na nim głównie sprzedawcy kwiatów, głównie chryzantem oraz, oczywiście, handlarze zniczami. Jednak w ostatnich latach oferta osób rozstawiających stragany pod cmentarzami znacznie się poszerzyła.

Problem w tym, że z refleksyjnego święta, 1 listopada przemienił się w dzień odpustowy – w niewielkich odległościach od grobów, tuż przy cmentarnych bramach można dziś kupić nie tylko kwiaty i znicze, ale również gofry, kiełbaski z grilla, ciepłe i zimne napoje, zapiekanki.

W tym roku wiele osób zszokowało się jeszcze bardziej, ponieważ w niektórych miejscach dodatkowo można było kupić balony dla dzieci, a nawet… opony zimowe! Nie brakuje również osób sprzedających odzież zimową.

Rzeczywiście, tego typu stoiska z pewnością przyciągają uwagę, ale zamiast zainteresowania kupnem, budzą raczej dezaprobatę.

Próba tak nachalnego zarobienia w dniu, który ma być wspomnieniem najbliższych, którzy odeszli, powoduje niesmak u wielu z nas. Faktem jest, że niektóre produkty będą nam przydatne, ale możemy je kupić w zwykłych sklepach, a nie pod cmentarzem. To również nie jest miejsce na zajadanie się smakołykami.

Zadowoleni mogą być wyłącznie przyjezdni z dalekich stron, którzy jedynie raz do roku pojawiają się w okolicy, by odwiedzić groby zmarłych. Mimo wszystko, z pewnością wystarczyłyby im otwarte przydrożne restauracje czy motele.