Wakacyjne półkolonie niedostosowane do dzisiejszych realiów

Imiona dla dzieci będą bardziej liberalne

Nadszedł najbardziej oczekiwany przez dzieci czas wakacji, ale niekoniecznie z radością witają je zapracowani rodzice. Problem zorganizowania czasu, a przede wszystkim zapewnienia opieki dzieciom podczas przerwy wakacyjnej dotyczy z roku na rok coraz większej grupy pracujących Polaków.

Do lamusa odeszły już czasy gdy większość rodaków pracowała na etatach w firmach państwowych i zaczynała pracę o godzinie 8.00 a kończyła ją o 15.00. Dziś ten przywilej dotyczy nielicznych, ale zdecydowana większość pracuje w firmach prywatnych gdzie praca jest zmianowa lub zaczyna się we wczesnych godzinach porannych.

Tacy rodzice stają wtedy przed problemem co zrobić z dziećmi, które są jeszcze zbyt małe, by móc samodzielnie pozostać w domu. Prostym rozwiązaniem wydawałoby się wysłanie ich na kolonie lub obozy, ale tegoroczne opłaty zaczynają się od 1100 zł za 7 dni stanowiąc spory wydatek, a nawet jeśli rodziców stać na taką opłatę, nie rozwiązuje to problemu zagospodarowania reszty wakacji.

Półkolonie czy warsztaty funkcjonujące z reguły w większych miastach zajmują się dziećmi pozostającymi w czasie wakacji w domach, jednakże działalność rozpoczynają najwcześniej od godziny 8 rano, a inne jak np. krakowscy Salezjanie zapraszają na swoje zajęcia dopiero od godziny 10. Zajęcia takie kończą się zazwyczaj we wczesnych godzinach popołudniowych. Pracujący rodzice mają więc ciężkie zadanie, by dostarczyć i odebrać swoje pociechy na czas, nie dezorganizując przy tym własnej pracy zawodowej. Są też instytucje, które działają tylko przez 1 miesiąc wakacyjny.

Rodzice mogą teoretycznie starać się o dofinansowanie wyjazdów dzieci przez opiekę społeczną, ale większość z nich nie mieści się w „widełkach płacowych” uprawniających do takiego wsparcia. Jednocześnie też nie zarabiają na tyle dużo, by ponieść pełną odpłatność za kolonijne wyjazdy dzieci lub zatrudnić na ten czas opiekunkę.

Ministerstwo Edukacji jak na razie nie zauważa problemu i nie widzi potrzeby zobligowania części kadry nauczycielskiej do dyspozycyjności w okresie wakacji.