Egzaminy – ściąganie, czyli polska norma

Fakt zdawania egzaminów nie świadczy jeszcze o posiadanej wiedzy. W Polsce na każdym etapie edukacji normą jest… ściąganie. Co z tego wynika? Kpina…

Polska norma każe zaliczać kolejne przedmioty, nie zaś zdobywać wiedzę. Stąd pewnie taki a nie inny stosunek uczniów do oceny swojej wiedzy jako do zła koniecznego z którym w sprytny sposób należy sobie poradzić. Ściąga się na klasówkach i testach, a skora tak to i na egzaminach, jeśli tylko jest taka możliwość.

Podsumowaniem tego stanu jest niski poziom wiedzy absolwentów starających się na studia, które w większości nie nakładają obowiązku egzaminowania.

Prawdopodobnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego da przyzwolenie uczelniom na egzaminy wstępne, ponieważ ich brak ma wiele niekorzystnych konsekwencji w zakresie wiedzy osób dostających się na studia. Plany są takie, że to uczelnie same będą decydować na jakie kierunki potrzebne są egzaminy. Oczywiście to nie rozwiąże problemu ściągania na egzaminach, ale pozwoli na zdecydowanie większą weryfikację wiedzy przyszłych studentów.

Syndromem czasów są elektroniczne narzędzia, które są wykorzystywane do niecnej procedury ściągania. Za pomocą wszechobecnego Internetu można szybko zapewnić sobie dostęp do potrzebnych informacji. A młodzi Polacy są bardzo pomysłowi, jeśli chodzi o ułatwianie sobie życia. Takie myślenie ma jednak niewielkie szanse w konfrontacji z normalnym trybem studiowania, gdzie tylko prawdziwa wiedza i zdolności mają szansę wygrać walkę z wymaganiami, jakie narzuca się studentom.

Internet jest ciągle zbyt ubogim narzędziem, aby konkurować z tradycyjnymi bibliotekami w zakresie dostarczanej wiedzy, zatem uczenie się z tzw. sieci to błąd. Zaś ściąganie podczas egzaminu przy użyciu Sieci jest przede wszystkim dowodem ignorancji.