Kiełbasa wyborcza, czyli co uda się do końca kadencji a co zostanie „obiecane”?

Do zakończenia kadencji obecnego rządu coraz bliżej. Bilans udanych i zlekceważonych spraw nie jest zbyt korzystny. Na co jeszcze możemy liczyć do jesieni, a o czym powinniśmy zupełnie zapomnieć?

Biorąc pod uwagę przerwę wakacyjną i jesienne zakończenie kadencji obecnego rządu, można wyliczyć, że pozostało naprawdę niewiele posiedzeń, które mogłyby przynieść nam jakiekolwiek zmiany. W Sejmie natomiast czeka ponad 200 poselskich projektów ustaw oraz 35 najważniejszych projektów rządowych wybranych spośród 100, które planowano na ten rok.

Zaległości jest więc wiele. Wśród ważnych ustaleń, jakie mają zostać zaakceptowane w najbliższym czasie, znajduje się to dotyczące programu „Rodzina na swoim”. Poza małżeństwami do osób mogących otrzymać wsparcie państwa dołączą także single. Prawdopodobnie zaakceptowany zostanie projekt „Przyjazne państwo” zwalniający na 5 miesięcy z opłat na rzecz ZUS-u nowych przedsiębiorców. Mają zostać zniesione numery NIP dla osób fizycznych. Podjęte zostaną też decyzje o warunkach budowy elektrowni jądrowych oraz o telewizji naziemnej. Rozpatrzony będzie również pakiet antykibolski regulujący prawo stadionowe.

Na co zabraknie czasu? Wydaje się, że nie zostanie uchwalona ustawa antykorupcyjna Julii Pitery. Nie liczmy również na zmiany w ustawie lobbingowej. Bez zmian pozostaną raczej świadczenia rodzinne i progi dochodowe, od których są one wypłacane. Wszystko wskazuje na to, że rząd nie uchwali ustaw proponowanych przez lewicę, czyli dotyczących in vitro oraz związków partnerskich. PiS chciałby, żeby przed zakończeniem kadencji znaleziono czas na rozpatrzenie ustawy o finansach publicznych, a dokładniej o blokowaniu podwyżki VAT.