Supermarkety nie dbają o czystość

Sanepid każdego roku przeprowadza regularne kontrole poziomu higieny w supermarketach. Mimo nakładanych kar, stan czystości jest wciąż fatalny.

I nie chodzi tu tylko o powszechnie występujące bakterie, które na stałe przyrosły już do sklepowych wózków i koszyków. Jest o wiele gorzej. Tegoroczne inspekcje wykazały, że nasze zakupy wędrują do kasy w towarzystwie pasożytów odzwierzęcych, gronkowca, bakterii fekalnych, a nawet wirusa grypy. Proszę wybaczyć porównanie, ale trudno wyrazić to w mniej obrazowy sposób – wkładając je więc do koszyka, to tak, jakby zamykać je w toalecie publicznej.

Niepokojące jest to, że od lat niewiele się w tej kwestii zmienia. Ubiegłoroczne kontrole Sanepidu dały podobny obraz sytuacji. Główny Inspektorat Sanitarny nie ma wątpliwości, że taki stan w sklepach jest przyczyną zbyt małej dbałości o higienę. Nikt z obsługi nie reaguje, kiedy widzi, jak rodzice wożą dzieci w wózkach na zakupy. A to niedopuszczalne. Na ich butach znajdują się przecież pasożyty, które przeniesione z jedzeniem mogą być poważnym zagrożeniem dla zdrowia konsumentów. Koszyki są lepiące, bo często to, co się w nich wyleje, nie jest natychmiast usuwane. Poza tym zarówno metalowe, jak i plastikowe koszyki są po prostu brudne. Trudno się temu dziwić, skoro czyszczone są raz na kilka miesięcy.

Właściciele punktów handlowych mają obowiązek dbać o czystość, ale się z niego nie wywiązują. To niedopuszczalne. Dlatego Sanepid planuje kolejne częstsze kontrole, na pewno nie będą one zapowiedziane. Planuje też przeprowadzić kontrole sprawdzające w wizytowanych wcześniej sklepach.