Na świecie rośnie popularność tzw. przechowalni dzieł sztuki

obrazy

clumsy_jim, flickr

Rosnący rynek inwestycji w dzieła sztuki stanowi doskonałe podłoże dla wzrostu popularności tzw. wolnych portów, czyli miejsc, w których przechowywane są te skarby. Nie tylko dyskrecja i bezpieczeństwo, ale przede wszystkim korzyści podatkowe, powodują, że za Szwajcarią, gdzie składowanych jest najwięcej takich dóbr, podążają kolejne kraje: Singapur, Luksemburg, Pekin czy Szanghaj.

Wolne porty oferują kolekcjonerom i inwestorom swoje powierzchnie, na których przez nielimitowany czas można przechowywać dzieła sztuki bez potrzeby uiszczania za nie cła i podatków. Również transakcje sprzedaży takiego dobra pozbawione są podatku od czynności, który naliczany jest dopiero w chwili, gdy opuszcza ono wolny port. Ten wynalazek lat 80. XIX wieku, wraz ze wzrostem swojej popularności, budzi jednak coraz więcej kontrowersji.

Z jednej strony podnoszone jest zjawisko optymalizacji podatkowej, jako zagrożenia, z drugiej jednak podkreśla się wielkość wpływu do kasy władz Genewy z tytułu opłat wnoszonych przez najemców przechowalni w przepastnych magazynach genewskiego free portu, w centrum handlowym La Praille. Wraz z przestrzenią na lotnisku, oferują one obszar równy 22 boiskom piłki nożnej, w których według specjalistycznych opracowań przechowywanych jest około 1,2 mln dzieł sztuki.

Czy jednak, mimo tak wymiernych i niebagatelnych korzyści finansowych dla głównego udziałowca, czyli władz Genewy, przechowalnie takie nie stanowią zagrożenia dla reputacji Szwajcarii? Pamiętamy przecież o skandalach z 1995 i 2003 roku, w których genewski free port posłużył jako przechowalnia dla przemytników starożytnych dzieł.

Szwajcarski organ kontrolny wymienia, wśród głównych zarzutów wobec takich przechowalni, nieodłącznie możliwość uchylania się od podatków i brak odpowiedzialności ze strony właścicieli tych przestrzeni za udzielenie w niej miejsca. Odpierający te zarzuty zarządcy portu podkreślają, że przestrzegają prawa i starannie dobierają dzierżawców, ale tak jak agencja nieruchomości, nie muszą dokładnie wiedzieć, co klient tam trzyma. Szczegółowe kontrole i inwentaryzacje prowadzą natomiast celnicy.