Unijne granty omijają polskich naukowców

 

polska nauka - granty

epSos.de (Flickr)

Istotą pracy każdego naukowca są badania, ślęczenie w laboratoriach i nad książkami, wertowanie odkrywczych artykułów konkurencji i publikacje własnych dokonań. To wszystko, ostatecznie, ma prowadzić do osiągnięcia wymarzonego celu, ale żeby do niego wreszcie dotrzeć, potrzebne są pieniądze. A te, szczególnie w Polsce, trudno zdobyć. Dlatego alternatywą są coroczne unijne granty, ale z tych też, jak się po raz kolejny okazało, nie potrafimy skorzystać.

W tym roku z 536 wniosków o granty naukowe (ok. 10 proc. wszystkich wniosków z całej UE), sfinansowany zostanie tylko jeden. To 12 rozpatrzony pozytywnie polski wniosek na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. Tymczasem w innych krajach Wspólnoty premiowane są setki naukowców, liderami są Brytyjczycy, Niemcy i Francuzi. Czy oznacza to, że polscy naukowcy nie mają marzeń, czy może raczej ich marzenia konfrontowane są z problemami systemowymi, które w rezultacie lokują Polskę na szarym końcu kolejki o pieniądze na badania?

W tym roku Europejska Rada ds. Badań Naukowych do dyspozycji miała aż 800 mln euro – sumę, jaka do tej pory się nie zdarzyła. Rozdała je 550 naukowcom. Z Polski, jako jedyna, wyróżniona została dr Justyna Olko, reprezentantka Uniwersytetu Warszawskiego specjalizująca się w  nahuatl – języku azteckim, który rozumie tylko garstka ludzi na świecie. Dzięki nietypowemu zajęciu dr Olko wyróżnia się jednak na tle konkurencji, wybija się jako liderka w swojej dziedzinie i, jak widać, zwiększa swoje szanse na grant – otrzymała ponad 1 mln euro, bo pomysł, ambicja, unikalność i indywidualizm są wysoko cenione przez ECR.

Takich ludzi jak dr Olko jest w Polsce niewielu. Głodni sukcesu prowadzą swoje badania często posiłkując się własnymi środkami finansowymi i bez wsparcia instytutu, dlatego tak trudno jest im wywalczyć europejskie granty – by się o nie ubiegać, trzeba samemu przebrnąć przez dziesiątki stron wniosków. Reszta piastuje swoje posady biernie, bez większego zaangażowania i nadmiernej aktywności naukowej, nie pisząc wniosków w ogóle. Trudno się więc dziwić, że po raz kolejny miliony złotych ominęły polką naukę.