Telemedycyna uzdrowi służbę zdrowia

Telemedycyna to w naszym kraju zjawisko nowe. Jednak w starych państwach Unii Europejskiej jest już dosyć popularna. Pozwala oszczędzić sporo pieniędzy.

Na czym to polega? Na tym, że pacjent jest diagnozowany zdalnie, bez wizyty u lekarza. Możliwe jest to dzięki temu, iż zostaje on w przenośne urządzenie np. EKG. Po umieszczeniu elektrod, wyniki badania za pośrednictwem telefonu komórkowego zostają wysłane do bazy danych. Dyżurny lekarz na ich podstawie ocenia stan chorego.

Takie rozwiązanie oznacza ogromne oszczędności. Diagnozowany pacjent nie zajmuje szpitalnego łóżka, a jego zdalna obsługa wymaga znacznie mniej czasu. Poza tym większość ludzi woli leczyć się w domowym zaciszu. Szacuje się, że koszty ponoszone przez szpitale dzięki telemedycynie mogą spaść nawet o 40%.

Na zachodzie, w starych państwach Unii Europejskiej, rozwiązanie to jest już szeroko stosowane. W Francji na 55 tysięcy szpitalnych łóżek jest już 10 tysięcy telepacjentów. Tego typu usprawnienia okazują się tym ważniejsze, że Europa się starzeje. Według szacunków OECD za 20 lat 40% społeczeństwa będzie miało ponad 65 lat. To oznacza lawionowy przyrost liczby pacjentów. Jak poradzi sobie z nimi służba zdrowia, która już teraz boryka się z chronicznymi problemami finansowymi?

Uruchomienie usług telemedycznych wymaga współpracy ustawodawcy, służby zdrowia oraz branży telekomunikacyjnej. Potrzebne są odpowiednie regulacje prawne, katalogi usług, przeszkolony personel, oprogramowanie, sprzęt oraz procedury regulujące współpracę szpitali z operatorami telefonii. Jest sporo do zrobienia, jednak gra jest warta świeczki. W podwarszawskim Aninie już działa całodobowy serwis monitorujących ludzi z chorobami serca.