Ustawa śmieciowa – wybór zwycięzców i obawy

ustawa śmieciowa

epSos.de (flickr.com)

W ostatnich dniach opinią publiczną wstrząsnęła wiadomość o nieuczciwym właścicielu firmy utylizacyjnej, który likwidował szpitalne odpadki zakopując je we własnym ogrodzie lub składując nielegalnie w wynajętych (do zupełnie innego celu) halach magazynowych.

Okazało się również, że mężczyzna obsługiwał w ten sposób wiele placówek publicznej opieki zdrowotnej, wygrywając w sposób całkowicie legalny wszystkie przetargi. A jak wygrywał? Jedynym obowiązującym kryterium dla komisji przetargowych była cena! A z wiadomych już względów, konkurencyjne firmy utylizacyjne działające legalnie, nie były w stanie dorównać swoją ofertą oszustowi.

I tu dochodzimy do sedna. Od dłuższego już czasu rynek zamówień publicznych uzależnił się tylko od jednego kryterium wyboru wykonawcy – musi być on najtańszy. Ten wymóg doprowadził w ostatnich latach wiele firm do upadłości, a inne na drogę przestępstwa. Zaniżając wartość swoich usług tylko po to, by wygrać nie były w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec kooperantów, własnych pracowników, czy Fiskusa. Inne takie jak wspomniana już firma utylizacyjna świadomie zaniżały stawki, z góry planując wkroczenie na drogę przestępstwa.

Nie bez winy pozostają również członkowie komisji przetargowych i osoby, które ich do tych komisji desygnują. Niestety, gdy w grę wchodzą inwestycje z pieniędzy publicznych, często wydaje się je lekką ręką. Urzędnicy nie zaprzątają sobie głowy takimi „drobiazgami” jak zorientowanie się w określonej tematyce, której dotyczy przetarg, choćby jakie są średnie koszty danej usługi, jakie poszczególni oferenci mają kwalifikacje do jej wykonania, czy też sprawdzenie referencji i rzetelności firm starających się o wykonawstwo.

Tym bardziej przeraża zbliżający się termin wprowadzenia nowej „ustawy śmieciowej”, w której również jako kryterium podstawowe wyłonienia zwycięzcy zapowiadane jest kryterium ceny. Już teraz wiadomo o firmach, które pojawiły się znikąd i zapowiadają ceny dużo niższe od średnio obowiązujących do tej pory na rynku. Czego więc możemy się spodziewać dalej w tej branży? Czy inni wykorzystujący okazję „przedsiębiorcy” oferując drastycznie zaniżone stawki wygrają, a później co jakiś czas będziemy słyszeć o odnalezieniu kolejnego dzikiego wysypiska śmieci i hektarach skażonej gleby?

Czas najwyższy na to, aby decydujący o wyborze zwycięzcy w jakimkolwiek przetargu dotyczącym wydawania publicznych pieniędzy byli osobami kompetentnymi, a w razie jaskrawego niedopilnowania obowiązków służbowych rozliczani za popełnione błędy. W końcu działają w imieniu nas wszystkich.