Tunezja, Egipt, rewolucja

Jak zmiany rewolucyjne w Egipcie i Tunezji wpływają na turystykę, biznes i pieniądze na świecie?Co będzie dalej? Rewolucja pogrąża nie tylko plany urlopowiczów.

Na rewolucyjnych zamieszkach w krajach arabskich tracą dziś nie tylko turyści, którzy od dawna planowali urlopy w tych państwach, ale również inne gospodarki świata. Ci, którzy na giełdzie kupowali dotąd akcje znanych firm turystycznych, biur podróży czy firm ulokowanych w Egipcie i Tunezji, teraz spoglądają na nie z odrazą i smutkiem – nie wiadomo bowiem, czego można się spodziewać w najbliższych miesiącach i jak arabskie zawirowania wpłyną na ceny paliw, koszty firm z nimi współpracujących itd.

Już teraz podrożała ropa, a kontrola Kanału Sueskiego w rękach Egiptu powoduje, że utrudniony jest  transport, jak i inne kluczowe działania biznesowe, które oparte były właśnie na przewozie Kanałem Sueskim najprzeróżniejszych dóbr i złóż. Indeksy giełdowe wprawdzie jeszcze nie szaleją, ale specjaliści już mocno zastanawiają się nad tym, jak rewolucja odbije się na pieniądzach wielkich firm i korporacji, która bazują głownie na współpracy z Tunezją i Egiptem.

Ryzykowna staje się też  biznesowa współpraca z ościennymi do Tunezji i Egiptu państwami, ponieważ nie wiadomo, czy tamtejszy lud wiedziony falą zamieszek nie doprowadzi do podobnej sytuacji w kolejnych państwach. Turyści nie decydują się już na wyjazdy wakacyjne do północnej Afryki, a i to odbija się mocno na kondycji wszelkiego rodzaju firm turystycznych, hotelarskich i związanych z tą branżą.