Dopłaty dla rolników -piratów

nielegalne dopłaty do ziemi

K. Yasuhara (Flickr)

Rolnik-pirat? To brzmi zagadkowo i nawet zabawnie. Przestaje być zabawne, gdy odkrywamy, co się kryje za tym hasłem – w Polsce nielegalnie pobierane są dopłaty do ziemi o łącznej powierzchni 20 tysięcy hektarów. Nielegalnie, bo beneficjenci bez pozwolenia użytkują cudzą ziemię.

Sprawa wygląda zagadkowo dla tych, którzy nie mają nic wspólnego z rolnictwem. Sekret przekrętu kryje się w tym, że aby brać dopłaty do ziemi, nie trzeba być jej właścicielem ani dzierżawcą. Wystarczy złożyć wniosek o dopłaty z wykazaniem uprawianego areału. Ma to służyć temu, by pieniądze trafiały do osób rzeczywiście użytkujących ziemię. Jednak znalazła się grupa rolników, którzy wykorzystują przepisy dla uzyskania nielegalnego, często bardzo dużego dochodu.

Wygląda to tak, że rolnik-pirat wynajduje nieużytkowane grunty, prywatne lub należące do Agencji Nieruchomości Rolnych, a następnie obsiewa to pole i grunt wykazuje we wniosku o dopłaty. Nikt nie sprawdza, czy ma on prawo ten grunt użytkować, więc pieniądze otrzymuje bez problemu.

Nieużytkowane grunty są wyszukiwane poprzez wypytywanie okolicznych rolników oraz monitorowanie ofert przetargów ANR. Istnieje też bardziej wyrafinowany sposób – rolnik bierze udział w przetargu, podbija cenę tak, że eliminuje innych licytujących, a następnie nie podpisuje umowy. Ziemia pozostaje nie sprzedana, a rolnik zajmuje ją samowolnie.

Prawo jest bezsilne wobec tego procederu. Rolników-piratów nie zniechęcają kary ze bezumowne użytkowanie ziemi, które mogą wynieść do 3245 zł za hektar. Z dopłat rocznie można uzyskać około 1 tysiąca złotych za hektar plus zyski z samej uprawy.

[źródło: wyborcza.biz]