Mniejsza różnica w zarobkach robotnika i menedżera

Dysproporcja uposażenia kadry kierowniczej i szeregowych pracowników dotychczas powiększała się. Wiele osób postrzegało to jako objaw choroby rynku pracy. Ku ich zadowoleniu tendencja odwróciła się.

Analitycy są zaskoczeni – w poprzednim roku szefowie zarobili niemal 3% mniej niż w 2008, a z kolei fachowcy pracujący na stanowiskach niższego szczebla wzbogacili się o ponad 6%. Wpływ na to ma kilka czynników, które łącznie wytworzyły deficyt pracowników z technicznym i zawodowym wykształceniem.

Po pierwsze pokutuje słaba organizacja systemu edukacji, który przestawił się na kształcenie humanistyczne i ogólne. Po drugie ogromna liczba fachowców wyjechała za granicę. Wielka Brytania nadal przyciąga budowlańców, ostatnio nawet mocniej, bo zbliża się olimpiada w 2012 roku. Do tego w przyszłym roku rynki pracy otwierają Austria i Niemcy, więc wykwalifikowanych robotników jeszcze ubędzie. Trzeci czynnik to nieuchronne zbliżanie się końca cyklu edukacyjnego niżu demograficznego.

Wszystko to sprawiło, że aż 65% wakatów dotyczyło stanowisk wymagających wykształcenia technicznego i zawodowego. Rynek reguluje tę sytuację wymuszając na pracodawcach podnoszenie płac, którymi kuszą mechaników, budowlańców czy elektryków. Jeżeli ta tendencja utrzyma się, być może dołączymy do grona krajów europejskich z najmniejszą różnicą w płacach robotników i menedżerów. W chwili obecnej wśród nich znajduje się np. Szwecja, ale też Czechy, Słowenia i Słowacja.