Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii zliberalizowana

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy, która jest bardziej pobłażliwa dla miękkich narkotyków. Według niej posiadanie ich w małej ilości na własny użytek nie musi być karane.

Liberalizacja prawa nie powinna być jednak opatrznie rozumiana. Narkotyki wciąż są nielegalne, a za ich posiadanie w każdej ilości policja będzie mogła zastosować areszt. W dalszym postępowaniu jednak łagodzenie przepisów daje prokuratorom możliwość zaprzestania ścigania za małe ilości środków odurzających, jeśli czyn ten wykazuje się niską szkodliwością społeczną. Co więcej prokurator będzie mógł zawiesić postępowanie, jeśli uzależniony, któremu grozi mniej niż 5 lat więzienia, dobrowolnie podda się terapii w klinice leczenia uzależnień.

Celem ustawodawcy było bowiem dostosowanie panujących przepisów do rzeczywistości. Obecnie w więzieniach zamykani są narkomani, którzy zostają tam zupełnie bez żadnej pomocy terapeutycznej i resocjalizacyjnej. Bezkarnie czują się za to dilerzy, ponieważ organa ścigania wszystkie siły angażują w zatrzymanie drobnych posiadaczy. Kiedy nowe przepisy wejdą w życie, a można się tego spodziewać za ok. pół roku, priorytetem dla prokuratorów będą osoby z wyższego szczebla przemysłu narkotykowego.

Znowelizowana ustawa celuje bowiem głównie w sprzedawców środków odurzających i psychotropowych. Ustawodawcy zaostrzyli prawo dotyczące kar, które będą na nich nakładane. Za posiadanie znacznej ilości narkotyków kara pozbawienia wolności została zwiększona z 8 do 10 lat, a za wprowadzenie tych substancji do obiegu kara wynosi już 12, a nie 10 lat jak dotychczas. Ustawa reguluje też kwestię reklomowania tzw. „dopalaczy”.