Google wie już wszystko

Nieoficjalny slogan Google to „Don’t be evil” („Nie bądź zły”). Mimo tej prostolinijnej deklaracji coraz więcej osób traci zaufanie do giganta z Mountain View. Stał się zbyt potężny.

W chwili obecnej użytkownik internetu większość czynności może wykonywać bazując na usługach dostarczanych przez Google. Podstawa to, rzecz jasna, flagowy produkt, czyli wyszukiwarka. Ma dominującą pozycję, a w niektórych regionach, np. w Polsce, zdeklasowała konkurencję przejmując ponad 90% wyszukiwań. Do tego dochodzi przeglądarka Chrome, skrzynka pocztowa Gmail, pakiet biurowy online Google Docs oraz Google Maps. Ta usługa ostatnio wzbudza najwięcej kontrowersji, a to za sprawą sprzężenia jej z Google Street View, dzięki której internauta może wirtualnie zwiedzać miasta poruszając się po sieci panoramicznych fotografii.

Pierwsze protesty związane z Google Maps pojawiły się w związku z wysokiej jakości zdjęciami satelitarnymi udostępnianymi za pośrednictwem tej usług. Niezadowoleni byli właściciele luksusowych posesji – cały świat mógł swobodnie zerkać na ich ogrodzone ogrody, baseny, położone na dachach tarasy. Później pojawiły się obiekcje względem Street View. Zdjęcia są robione przez samochody, na dachach których zainstalowano systemy kamer sprzężone z odbiornikami GPS (dzięki temu każde zdjęcie jest zapisywane z odpowiednimi koordynatami). Okazało się, iż jesteśmy fotografowani bez naszej wiedzy, a później zdjęcia są ogólnodostępne w internecie. Największy rozgłos zyskały sprawy, w których Street View wpłynęło na czyjeś życie osobiste np. za sprawą tego, że żona oglądając dom koleżanki zauważyła pod nim samochód swojego męża w tym czasie rzekomo przebywającego na delegacji.

Ostatnio falę niezadowolenia ponownie wywołała ta sama usługa. Google ujawnił, iż przy okazji robienia zdjęć miast „przypadkowo” gormadził dane z niezabezpieczonych sieci Wi-Fi. Okazało się, że poufne dane osób mieszkających na trasie przejazdu samochodu Google mogą już być w posiadaniu firmy. Zagadkowe jest czemu w ogóle tego typu sprzęt znalazł się w wyposażeniu pojazdu. Niektórzy spekulują o współpracy Google i rządu Amerykańskiego, a całą sprawę określają mianem „Wi-Fi Gate”.