Jednogroszówki na aucie? maj08

Tagi

Powiązane wpisy

Podziel się

Jednogroszówki na aucie?

Jednogroszówki na aucie

Już od 2009 roku NBP rozważa likwidację monet o najniższym nominale. Jednogroszówek brakuje w obiegu, poza tym wyprodukowanie jednej nawet pięciokrotnie przewyższa jej wartość. Teraz pytanie o jednogroszówki powraca. Ale zrezygnowanie z nich oznacza wyższe ceny w sklepach, a zatem kolejne koszty dla obywateli.

Narodowy Bank Polski stoi przed trudną decyzją.  Rocznie wyprodukowanie jedno i dwugroszówek kosztuje nawet ok. 25 mln złotych. Jedną z alternatywnych dla likwidacji monet propozycji NBP jest, by monety produkować z innego, tańszego stopu. W ten sposób koszty produkcji byłyby niższe, a w budżecie państwa zostałyby oszczędności. Na takie rozwiązanie nieprzychylnym okiem patrzą jednak handlowcy. Inny stop jest nie do przyjęcia, ponieważ jego waga różniłaby się od dotychczasowej. A to generowałoby koszty. Sklepy do rozliczania się z zysków wykorzystują urządzenia, które na podstawie wagi monet określają ich wartość. Jeśli rozwiązanie NBP weszłoby w życie, handlowcy musieliby wymienić maszyny. W efekcie straciliby klienci sklepów, ponieważ koszty inwestycji zostałyby przerzucone na nich.

Wykluczenie z obrotu jednogroszówek wbrew pozorom nie jest takie proste, jest najbardziej radykalnym rozwiązaniem. Stąd inną propozycją dla handlowców było to, by swoje ceny zaokrąglili w dół do pięciu groszy.  Jak można się spodziewać, wywołało to lawinę protestów. Najgłośniej zbuntowali się reprezentanci sieci handlowych. Dla nich skala strat jest nie do przyjęcia.

Pozostaje się więc spodziewać, że jednogroszówki, prędzej czy później, i tak znikną z obiegu. Naturalnym efektem będą wyższe ceny, bo zaokrąglane w górę. Przychody handlowców wzrosną, a straci konsument.