„Umowy śmieciowe” a kredyt hipoteczny

kredyt mieszkaniowy - umowa o dzieło i zlecenie

mjaniec (Flickr)

Praca na umowę o dzieło lub umowę zlecenie jest niezwykle popularna w Polsce. Zatrudnieni na takich warunkach zadają sobie pytanie: czy na „umowę śmieciową” można dostać kredyt na mieszkanie?

Wbrew pozorom – sytuacja nie jest beznadziejna, a może być nawet całkiem dobra. Co prawda banki preferują umowy o pracę, ponieważ dają one większą pewność stałego zatrudnienia, jednak umowa o dzieło lub umowa zlecenie nie wyklucza nas z grona potencjalnych kredytobiorców.

Banki, szacując naszą zdolność kredytową, biorą pod uwagę wiele czynników. Praca jest jednym z nich. Samo posiadanie umowy o pracę nie gwarantuje jeszcze wysokiej wiarygodności. W zależności od banku, zatrudnienie musi trwać przynajmniej przez okres od 3 do nawet 12 miesięcy poprzedzających moment złożenia wniosku. Poza tym przy umowach na czas określony istotny jest czas ich wygasania. Rzecz jasna terminy to nie jedyne kryterium – pod uwagę brana jest wysokość dochodów z ostatniego okresu, znowu o różnej długości, zależnie w jakim banku wnioskujemy o kredyt mieszkaniowy.

Trochę inaczej sytuacja wygląda w przypadku tzw. umów śmieciowych, jako że same w sobie nie mogą być dla banku gwarancją ciągłości zatrudnienia. Jednak i na umowie zlecenie czy umowie o dzieło można zbudować swoją zdolność kredytową. Jest to niejako wymuszone realiami, jako że takimi umowami swój stosunek pracy w Polsce reguluje aż 30% zatrudnionych.

W przypadku klienta z umową o dzieło lub zlecenie, bank sprawdza, jak długi był dotychczasowy okres uzyskiwania dochodów z tego tytułu. Minimum może być 6 miesięcy, ale nawet 24 miesiące – każdy bank ma swoje własne kryteria akceptacji. Co ciekawe, dopuszczalne są nawet małe przerwy w realizacji zleceń, tak więc dochód w rozpatrywanym okresie nie musi mieć charakteru ciągłego. Jeśli chodzi o wyliczanie wysokości dochodu, część banków weźmie pod uwagę kwotę netto, część zaś wyliczy kwotę brutto, stosując adekwatny koszt uzyskania przychodów, czyli albo 20%, albo nawet 50%.

Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku właścicieli firm ubiegających się o kredyt hipoteczny. Bank po pierwsze ma ustalony minimalny okres uzyskiwania dochodów, po drugie bierze pod uwagę opodatkowane dochody, a nie przychody, i w końcu po trzecie – wymaga stabilności dochodu, tj. dochód w każdym miesiącu musi być zbliżony do wyliczonej średniej z rozpatrywanego okresu.

[źródło informacji: forsal.pl]