Zapaść w polskim rolnictwie

zapaść w polskim rolnictwie

Olgierd Pstrykotwórca (Flickr)

Mimo, że Polska nie jest już spichlerzem Europy, nadal jesteśmy przekonani, iż nasza żywność króluje na zagranicznych rynkach. Jednak jest inaczej – importujemy coraz więcej produktów rolnych.

Tendencja okazuje się tym bardziej niekorzystna, gdy zestawi się ją z danymi o zatrudnieniu w rolnictwie. Aż 17,4% Polaków pracuje w tej branży. Jak to się przekłada na siłę tego sektora gospodarki? Marnie. Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podał, że w 2011 roku importowaliśmy do kraju produkty rolne o łącznej wartości 3,55 mld euro. W tym samym czasie eksport wyniósł 2,08 mld euro. Zanotowaliśmy więc niemal 1,5 mld euro deficytu w wymianie handlowej. Efekt jest taki, że w sklepie klient bardzo często nie znajdzie podstawowych produktów żywnościowych z Polski i np. kupi ziemniaki z Maroka lub Cypru.

Ogromny potencjał polskiego rolnictwa marnuje się. Odpowiedzialne za to są nie tylko duże, zagraniczne sieci handlowe, które zdominowały sprzedaż produktów spożywczych (preferują one towary ze swoich rodzimych krajów), ale też brak sensownej polityki wspierającej eksport naszej żywności. W skutek tego straciliśmy chociażby mocną, międzynarodową pozycję producenta trzody chlewnej – od 4 lat jesteśmy jej importerem, 40% wieprzowiny na naszym rynku pochodzi z zagranicy.

Jan Ardanowski, wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi, diagnozuje sytuację pesymistycznie i bez ogródek: „Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że obserwujemy właśnie zjawisko upadku produkcji rolniczej.”

[źródło informacji: Gazeta Polska Codziennie]