Przyszłość w rękach kilku firm? lut02

Tagi

Powiązane wpisy

Podziel się

Przyszłość w rękach kilku firm?

Glob

Gospodarka światowa w coraz większym stopniu należy do coraz mniejszej ilości firm i koncernów, które skupiają w swoich rękach powiększający się z roku na rok asortyment towarów kupowanych przez nas na co dzień.

Fuzje, przejęcia i łączenia się poszczególnych firm są stałym elementem funkcjonującym w gospodarce od lat. Ale dopiero teraz widać jak ten proces wpływa na rynki lokalne w poszczególnych państwach. Duże koncerny systematycznie powiększają swoją strefę wpływów i wchodząc na nowe rynki zaczynają od wykupu zdecydowanie mniejszych lokalnych konkurentów , przejmując tym samym ich rynki oraz poszerzając jednocześnie własną ofertę. Rozrastają się więc do monstrualnych rozmiarów, zwiększają zyski i jednocześnie stają się obok polityków reżyserami rozwoju gospodarki światowej.

Również z naszego rodzimego podwórka znamy przykłady takiej ekspansji. Jednym z pierwszych globalnych gigantów, który pojawił się w Polsce była firma Nestle, jeden z największych światowych producentów żywności . Nestle przejął już na świecie 8000 marek, a u nas wykupił m.in. takie firmy jak Goplana, Winiary, Nałęczowianka, Bobo Frut czy Princessę. Nie wszyscy konsumenci wiedzą, że Nestle jest udziałowcem także w poza spożywczych branżach, posiada udziały w kosmetycznym gigancie Loreal i popularnej marce odzieżowej Boss. Dysponuje tym samym gigantycznym budżetem marketingowym, nie pozostawiając konkurencji wiele miejsca na rozwój.

Inny światowy gigant Unilever zaczynał karierę jeszcze przed II wojną światową z zaledwie kilkoma markami, a dziś skupia ich w swoich rękach ponad 4 tysiące. Działa w branży spożywczej i kosmetycznej, a do bardziej znanych marek jakie posiada należą m.in. Saga, Knorr, Dove, Domestos i Rexona. W Polsce jego obecność datowana jest niemalże od początku istnienia firmy, a pierwszą przejętą polską marką była Pollena.

Tego typu rozwój gospodarczy jest korzystny dla klientów, którzy dzięki sile globalnych marek płacą niższe ceny, ale z drugiej strony następuje systematyczna likwidacja lokalnych producentów zwiększając armię bezrobotnych i zubożając tzw. klasę średnią.