Magister już nie wystarcza

Całkiem niedawno szkolnictwo wyższe przeszło swego rodzaju rewolucję – ogromna ilość młodych ludzi zdecydowała się zdobywać tytuł magistra. Teraz wielu z nich dochodzi do wniosku, że to za mało.

Przekonani są, iż jeśli wydłużą okres kształcenia i zdobędę kolejny tytuł, ich szanse na rynku pracy wzrosną. Problem jest taki, że tej recepty na sukces nie rozumieją pracodawcy. Oni potrzebują kogoś, kto posiada realne umiejętności, a nie teoretyczną, oderwaną od życia wiedzę. Stąd dużo większą wartość przyznają praktyce niż nauce. Staż w CV ma dużo większą wagę niż kurs.

Obecnie rynek edukacyjny wciąż trwa w okresie wielkiego prosperity. Bezrobocie utrzymuje się na dwucyfrowym poziomie i wielu młodych ludzi uwierzyło w to, że ich sytuacja na deficytowym rynku pracy poprawi się, jeżeli skończą kolejny kurs lub studia. Oferta takich usług jest więc bardzo bogata. Często tworzy się je na zasadzie „cokolwiek, byleby było”. Znajduje to jednak dobre przyjęcie wśród zainteresowanych, którzy równie często szukają możliwości dodatkowego kształcenia na tej samej zasadzie.

Efekt jest taki, że coraz więcej osób decyduje się na kontynuowanie nauki w sposób nieefektywny i wręcz bezsensowny. Z punktu widzenia pracodawców jednym z najgorszych posunięć, z perspektywy rozwoju zawodowego, jest zdecydowanie się na doktorat. Dla zatrudniającego osoba z tytułem „doktora” jest raczej problemem, niż szczególnym darem od losu. Uważa się, że długie przebywanie w murach uczelni, wśród książek odrealnia i nastawia myślenie na zbyt teoretyczne tory. Poza tym może to być wyraźny sygnał, iż dana osoba boi się konfrontacji z rynkiem pracy i odkładanie problemów na później jest cechą jej charakteru.

Co ciekawe merytoryczna wartość wielu ofert edukacyjnych, chociażby spośród studiów podyplomowych, jest stawiana pod znakiem zapytania nawet przez samych organizatorów. Jednak tłumaczą oni, iż kluczową sprawą jest prestiżowość takiego przedsięwzięcia. Oznacza to, że warto mieć w CV wzmiankę o modnej uczelni, nawet jeśli kończyliśmy na niej kompletnie niepraktyczny kierunek. Podobnie sytuacja ma sie ze studiami MBA, których główna wartością jest elitarność.