Zwrot ku pieniądzom wirtualnym

Ministerstwo finansów chce doprowadzić do tego, by Polacy wycofali się z używania gotówki. Miałyby ją zastąpić przelewy i karty płatnicze. To kolejny pomysł na szukanie oszczędności.

Na co dzień nie jesteśmy świadomi tego, że operacje gotówkowe kosztują państwo rocznie ok. 10 mld zł. Tak duża suma jest potrzebna do sfinansowania obrotu gotówką na każdym szczeblu – od drukowania nowych banknotów po ich przewóz, konwojowanie, ochronę i przechowywanie w skarbcach. Dlatego też rząd zaproponował, by Polska przyjęła bardziej zinformatyzowany system posługiwania się pieniędzmi, tym bardziej, że pozwalają na to nowoczesne rozwiązania technologiczne. Największym problemem w tej sytuacji jest jednak ogromne przywiązanie spoleczeństwa do gotówki, nie tylko wśród osób starszej daty.

Rządowi może więc być niezwykle trudno przeforsować nowe rozwiązanie. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że opłata rachunku na poczcie może być już wkrótce niemożliwa, a listonosz nie przyniesie do domu emerytury. A takie posunięcia resort finansów bierze właśnie pod uwagę, choć nie może wprowadzić całkowitego zakazu posługiwania się gotówką. W ciągu trzech najbliższych lat chce doprowadzić do tego, by:

  • ZUS i KRUS maksymalnie ograniczyły wypłacanie świadczeń w postaci przekazów pocztowych, a zwróciły się ku przelewom bankowym,
  • urzędy zlikwidowały kasy w swoich siedzibach – konieczne opłaty musiałyby być dokonane przelewem lub kartą płatniczą,
  • jedyną możliwą formą opłacenia rachunków były przelewy lub wykorzystanie w tym celu kart płatniczych,
  • uczelnie wyższe wypłacały stypendia wyłącznie na konta bankowe studentów,
  • rozpowszechnić karty miejskie, które pełniłyby funkcję biletów, opłacałyby parking.

Finanse Polaków już niedługo mogą więc przejść prawdziwą transformację. Rząd zapewnia, że nie będzie z tym najmniejszych problemów. Zakładanie kont i ich prowadzenie dla najuboższych sfinansują banki, w sklepach i urzędach pojawi się więcej terminali.

Czy to jednak rozwiąże problem? Trzy lata mogą okazać się za krótkie, by wprowadzić niezbędne zmiany i przeprowadzić kampanię uświadamiającą społeczeństwo. Tym bardziej, że obecnie korzystanie z usług bankowych i kart płatniczych nie jest bardzo rozpowszechnione. W niektórych miejscach jest wręcz niemożliwe lub znacznie utrudnione. Sklepy, które boją się prowizji nie dopuszczają możliwości płacenia kartą lub ustalają limity, od jakiej kwoty sa one możliwe. Przy obecnym stanie zinformatyzowania społeczeństwa pomysł resortu finansów wydaje się być absurdalny.